- Austin Montgomery? Czy on przypadkiem nie jest z New Yorku? - Zapytał Eddie. Najwyraźniej go znał.
- Tak jest z New Yorku. - Odpowiedziała kobieta. - Czemu pytasz? - Zaciekawiła się przysiadując na kancie kanapy.
- Jeśli to ta sama osoba, o której myślę, to go znam. To mój przyjaciel z USA. Mówił mi, że jedzie do Anglii na wymianę, ale nie powiedział, że tutaj. To dobrze się składa. - Odparł Eddie. Fajnie, że poznam jego przyjaciela. Do mnie nie długo przyjedzie Pipper, a do mojego chłopaka, jego siostra Megan.
Trudy uśmiechnęła się i wstała. - To świetnie, w końcu spotkasz kogoś znajomego. - Powiedziała i zniknęła w kuchni.
Wszyscy się rozeszli. Ja postanowiłam cieszyć się sobotą i zostałam w salonie. Włączyłam sobie na swoim laptopie, mój ulubiony horror "Koszmar z ulicy wiązów". Uwielbiam krwawe filmy. Jeszcze żaden horror mnie nie przestraszył. Jak Freddy Kruger atakuje z lustra to ja się śmieję, a większość ludzi sika ze strachu. Zabawne, że kiedyś pomyliłam imię mojego chłopaka i Freddiego. To taki śmieszny film! Nagle do salonu ktoś wszedł, był to Jerome. Stanął obok i gapił się na mnie trzymając w rękach grzebień, odżywkę do włosów i żel.
- Trixie, pomożesz?
Zerknęłam na niego spod łba i wzruszyłam ramionami. - Zależy czego chcesz.
- Ułóż mi fryzurę. Nasze jedyne lustro w pokoju zbił rano Alfie, jak próbował je czarować swoim Zestawem Małego Czarodzieja. W łazience chłopców ktoś złamał klucz w zamku i Victor naprawia, potrwa cały dzień. Amber mi nie pozwala wejść do waszej łazienki. Twierdzi, że chłopcy nie mają tam prawa wstępu... Pomożesz? - Wyjaśnił.
- Na moje twoja fryzura wygląda całkiem dobrze. - Dokładnie mu się przyjrzałam. - Nie sądzę, żebyś musiał robić z nią dzisiaj cokolwiek.
- Pomóż przyjacielowi w potrzebie... Odwdzięczę się. Pooglądam z tobą film, jak za starych dobrych czasów. Co oglądasz? - Zapytał patrząc na mojego laptopa. Jednak nie wyciągnął wniosków, bo dałam pauzę.
- Oglądam "Koszmar z ulicy wiązów". - Odpowiedziała, po czym westchnęłam. Jego błagalna mina mnie złamała. - Dobra pomogę ci.
Wstałam z fotela i dałam play. Jerry usiadł na fotelu, a ja robiłam mu fryzurę. Najpierw nałożyłam mu odżywkę. Potem rozczesałam włosy grzebieniem i wysuszyłam ręcznikiem. Na koniec zrobiłam mu włosy na żelu, tak jak zawsze je układa. Przed przyjazdem Eddiego był moim bliskim przyjacielem. Już kiedyś robiłam mu fryzurę. Nic strasznego. Niespodziewanie do pokoju wszedł Eddie.
- Co tu się wyrabia?! - Wrzasnął patrząc to na mnie to na Jerome'a. Nie rozumiałam jego reakcji, przecież nie robiłam nic takiego.
- Robię Jerremu fryzurę i oglądamy film. - Eddie zamknął mojego laptopa i poszedł na górę, pewnie do mojego pokoju. Poszłam za nim. Nie pomyliłam się. Był u mnie.
- Dobrze się tam z nim bawiłaś? - Zapytał podniesionym głosem, patrząc w okno.
- O co ci chodzi?! My tylko oglądaliśmy film. Jak za starych dobrych czasów kiedy byliśmy bliskimi przyjaciółmi. Co do fryzury... To była nagła sytuacja.
- "Bliskimi przyjaciółmi". - Prychnął. - A może jest dla ciebie kimś więcej co?
- Pogięło cię?! To Jerome, tępaku!
- No właśnie, Jerome! Bez dziewczyny! Pewnie chciałby mieć jedną. Może
ciebie sobie upatrzył? - Zasugerował unosząc jedną brew.
-
Nie! To mój przyjaciel! Ty jesteś taki... Zazdrosny!
- To co mam olewać fakt ,że inni chłopcy się koło ciebie kręcą?! - Wydarł się Eddie. Co się z nim dzieje do cholery?!
-
Mam prawo mieć przyjaciół. Też masz przyjaciółki w tym domu! Mam być zazdrosna
jak którąś przytulisz?! - Krzyczałam. Jak on tak mógł?! - Jesteś chorym
psychicznie, niewychowanym, leszczem karaluchem! Jak ty możesz?! Nie mogę z
nikim nawet pogadać?! Ty od razu stwierdzisz, że cię zdradzam?! To chore
Eddie!
Westchnął i spoglądając na mnie z pod łba złożył ręce na piersi, po czym
oznajmił chłodno: - To koniec Pat.
- Co
ja ci zrobiłam?! Podobno
mnie kochasz!
- Kocham. - Przyznał. - Ale to nie ma dłużej sensu. Nie widzę dla nas
przyszłości.
- W
takim razie zabieraj to. - Powiedziałam i ściągnęłam bransoletkę, po czym
wcisnęłam mu ją do ręki. - Mówisz, że mnie kochasz, a nie pozwalasz mi gadać z
chłopakami?! To jak ultimatum. Nie masz prawa mi stawiać warunków.
- Więc ty i ja to koniec. Nie ma już nas. - Stwierdził podchodząc do drzwi, stanął i położył bransoletkę na szafkę tuż obok. - Nie wezmę tego, to był
prezent. Zrób co chcesz wyrzuć czy spal. Wiem, że mnie teraz nienawidzisz, ale
trudno. - Posłał mi jeszcze ostatnie zerknięcie, otworzył drzwi i wyszedł.
Położyłam
się na łóżku i zaczęłam słuchać muzyki. Nie zamierzałam się nad sobą użalać, o
nie! Nie ryczę z byle powodu. Nie będę naturalnie make upu zmywać przez jakiegoś
palanta. Było mi trochę smutno, ale tylko minimalnie. Byłam na niego
wściekła.
Zamknęłam oczy i starałam się wyciszyć, kiedy usłyszałam, że drzwi do pokoju otwierają się. Usłyszałam radosny głos Joy: - Hej Pat! Śpisz?
- Nie. Odstresowuję się. A czemu pytasz?
- Bo masz zamknięte oczy? - Bardziej zapytała niż stwierdziła. Otworzyłam oczy i spojrzałam na nią.
- To wcale nie znaczy, że śpię. - Odparłam.
Zmarszczyła czoło i przysiadła na łóżku. - Coś się stało?
- Eddie mnie rzucił. - Powiedziałam ponuro. - Przez Jerome'a.
Spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Przez chwilę wyglądała jakby
to do niej dopiero dochodziło. Wzdrygnęła się i wściekła wykrzyczała: - Co ten zakłamany szczurzy menel zrobił?!
- Nic. Jest moim przyjacielem... Wydaję mi się, że to Eddiego tak powinnaś nazwać. - Odparłam.
- Zazdrosny jest, to nic złego.
-
Oglądałam z nim "Koszmar z ulicy Wiązów" i robiłam mu fryzurę. A ten w
parował do salonu, zabrał mojego laptopa, polazł do naszego pokoju i
rzucił go na łóżko. Pokłóciliśmy się i mnie rzucił. - Wyjaśniłam.
- Może już mu się znudziłaś? - Zasugerowała.
-
Joy, on mi mówił że mnie kocha. Jakby Jerome mnie nie poprosił o tą
fryzurę, to byłoby wszystko spoko. - Odpowiedziałam. Wcale nie żałuję.
Mam prawo spędzać czas z przyjaciółmi. Nie jestem jego własnością. Każdy
żyje własnym życiem.
- To może w złym nastroju jest? I to był impuls? Może mu
przejdzie. - Na prawdę się tym przejęła. Już nie była zła, wyglądała
raczej na zmartwioną.
- Wcale nie będę się nad sobą użalać. - Odparłam. - Nie chce ze mną być, to nie.
- Ale jesteście... znaczy byliście taką piękną parą!
- Tylko mi tu nie Ambrozuj! - Krzyknęłam.
- Nie Ambrozuję! Mówię jak było.
- Gwiazdki! Nowy uczeń na wymianę przyjechał! - Krzyczała Trudy z dołu. Zciągnęłam słuchawki i razem z Joy poszłyśmy do holu.
Wysoki blondyn, z na sto procent farbowanymi włosami, stał obok
Trudy. Wyglądał na nieco nieśmiałego, ale mimo tego na jego twarzy
widniał lekki serdeczny uśmiech. Uniósł głowę i spojrzał na nas.
- Cześć. Jestem Austin. Przyjechałem na dwutygodniową wymianę. Będę tu mieszkał przez jakiś czas. - Przedstawił się chłopak.
Joy uśmiechnęła się szeroko i zbiegła po ostatnich schodkach. Podeszła do blondyna i wyciągnęła rękę. - Hej, jestem Joy.
Westchnęłam
i zeszłam po schodach. - Hej stary! - Powiedział ktoś za mną. To był
Eddie. Przybili piątkę. - Nie widzieliśmy się kilka miesięcy.
Dyskretnie wycofałam się i stanęłam pod ścianą. Z oddali przyglądałam się jak wszyscy witają się z nowo przybyłym.
-
A ty? Nie przedstawisz się? Nie przywitasz z nowym Patricio? - Zapytał
Austin. Ciekawe skąd zna moje imię. Pewnie Eddie mu powiedział.
Wzruszyłam ramionami. - Najwidoczniej mnie już
znasz. - Posłałam krótkie zerkniecie Eddiemu. - Więc nie muszę się
przedstawiać ,ale tak czy inaczej...Cześć. - Dodałam po chwili.
- Miło mi cię poznać. Eddie dużo o tobie opowiadał. - Odparł blondyn.
- Czyżby? - Zapytałam patrząc na Millera. - Pewnie wszystko co
najgorsze. - Mruknęłam i weszłam do salonu zostawiając wszystkich w
holu.
Włączyłam telewizor. Akurat na AXN szedł mój ulubiony serial "Pretty Little Liars". Lubię kryminały. Niestety dzisiejszy odcinek się skończył, kiedy zdążyłam dopiero
załapać o czym jest. Zrezygnowana wyłączyłam telewizor i opuściłam
salon. Przypomniałam sobie, że dzisiaj rano zostawiłam w łazience moje słuchawki. Ruszyłam na górę.
Bez pukania weszłam do pomieszczenia. Drzwi były otwarte więc na pierwszy rzut oka nikogo tam nie było, jednak słyszałam wodę.
-
Kto tu jest? - Zapytał ktoś. Na sto procent był to chłopak. Po głosie
rozpoznałam, że to Austin, było to dziwne bo rozmawiałam z nim jedynie
raz. Był całkiem przystojny, ale nie w moim typie.
- Emm... - Zająkałam się. - To tylko ja, przepraszam nie wiedziałam, że tu jesteś. Szukam słuchawek.
Chłopak
się zaśmiał. Nagle ktoś zapukał.
- Gaduło, wiem że tam jesteś. Otwórz
drzwi. Musimy pogadać. - To był ten palant, mój ex.
- Nie. Idź stąd! - Warknęłam zamykając drzwi zasuwką.
-
A żebyś wiedziała, że wejdę. - Mruknął. Nie słyszałam go więc chyba
gdzieś poszedł. Odetchnęłam z ulgą. Jednak po chwili wrócił i zaczął
czymś ruszać w zamku. Bez zastanowienia weszłam pod prysznic do Austina.
Zdziwiony otworzył usta, ale zasłoniłam mu je ręką i starałam się nie patrzeć w dół.
- Eddie idź stąd! Biorę prysznic! - Krzyknęłam spoglądając na twarz blondyna.
-
Co z tego?! To, że nigdy nie widziałem cię nago nie znaczy, że nie mogę
teraz... Proszę, wyjdź i
porozmawiajmy. Chcę cię przeprosić. - Wyjaśnił blondyn.
- Nie obchodzi mnie to. Zerwałeś ze mną, to zerwałeś. Nie zmienisz tego. Nie chcę być z kimś kto traktuje mnie jak własność! - Krzyknęłam.
- Chciałem przeprosić! - Wrzasnął chłopak i zerwał zasłonę z kabiny prysznicowej.
Zwinnym ruchem ściągnęłam ręcznik z wieszaka i podałam Austinowi.
Eddie patrzył na nas ze zdziwieniem i wściekłością. Położyłam ręce na
jego torsie i wypchnęłam go z łazienki, po czym zamknęłam drzwi, żeby
Austin mógł się ubrać. - Porąbało cię?! - Wrzasnęłam na Millera.
- Co ty tam z nim robiłaś?! - Wrzasnął.
- Nic z nim nie robiłam! Chowałam się przed tobą!
-
Jak ty tak możesz?! Ze mną pod prysznic nie chodziłaś! Co innego mój
przyjaciel, nie? - Powiedział oburzony. Co go to w ogóle obchodzi?! To
on ze mną zerwał. - Przecież jest taki cudowny, taki doskonały i
przystojny. - Dodał głosikiem podekscytowanej nastolatki, którą
właśnie największe ciacho w szkole zaprosiło na randkę.
- Nie rozumiem cię. - Odparłam spokojnie. - My już nie jesteśmy
razem, a Austinem nawet nie jestem zainteresowana... Tak czy inaczej, nie powinieneś się wściekać!
-
Mogę! Nawet muszę się wściekać! Mój najlepszy przyjaciel i dziewczyna,
którą kocham oraz mi na niej zależy byli razem pod prysznicem! Ciekawe
co oni tam razem robili?! Ty go widziałaś nago Gaduło!
- Nawet nie patrzyłam na niego! Na jego twarz tak, ale na resztę
nie! I po raz setny powtarzam, że nie jesteśmy już razem. Zerwałeś ze
mną! Nie powinno cię obchodzić co robię i z kim, nawet jeżeli w tej
sytuacji do niczego nie doszło i nawet nie miało dość! - Wrzasnęłam. Jak ten człowiek mnie denerwuje!
- Ale ze mną pod prysznicem nie byłaś! Jego ledwo znasz!
Uderzyłam się w czoło. Po co on roztrząsał ten temat?! - Weszłam tam przez przypadek! Nie chciałam z tobą rozmawiać!
-
To chodź. Idziemy pod prysznic. Ja też się będę przy tobie kąpał...
Tylko mnie nie nazwij striptizerem!
Byłam pewna, że się przesłyszałam. On mówił na serio czy tylko żartował? - Upadłeś na głowę?! - Wrzasnęłam.
- Nie. On się przed tobą striptizuje to ja też.
Już chciałam powiedzieć, że jest kretynem, co on sobie wyobrażał?!
W tym właśnie momencie Austin wyszedł, już ubrany z łazienki. Nic nie
mówiąc ulotnił się z korytarza. - Jesteś idiotą. - Westchnęłam.
- Kocham cię. Wyglądam na striptizera?
- Nie. Nie wyglądasz i wcale nie uważam, że nim jesteś. - Odparłam.
- U mnie w pokoju? - Zapytał.
Wzruszyłam ramionami. - Jak wolisz... Ale sądziłam, że chcesz pod prysznicem.
- Ty sobie jaja robisz! - Krzyknął blondyn.
- Wcale nie. - Podeszłam do łazienki i otworzyłam drzwi. - Łazienka czy pokój?... Czy może się rozmyśliłeś?
- To jak? Dalej mnie przecież kochasz. - Stwierdził.
- Nienawidzę cię! - Wrzasnęłam.
-
Jeszcze w Wigilię, dwa tygodnie temu tak mówiłaś. Na Sylwestrze też.
Nie da się odkochać w dwa tygodnie Gaduło. Według naukowców zajmuje to 3
miesiące. - Wyjaśnił. Od kiedy jest kujonem?!
- Za dużo czasu spędzasz z Fabianem. - Stwierdziłam. Takie właśnie były moje wnioski, No bo, niby dlaczego to wszystko wie?
- Może... Idziemy pod prysznic czy nie?
- Nie wiem, to ty wybierasz. - Odparłam obojętnie.
- Dobra, to nie. Widzę, że nie masz nastroju ani ochoty. Co ci jest? Złamałem ci serce? - Zapytał.
- Możemy o tym nie rozmawiać?
- No co jest? Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Możesz mi wszystko mówić. Ufamy sobie nawzajem. - Powiedział. Jednak co do tego nie byłam pewna.
- Właśnie chyba nie bardzo...
- O co ci chodzi? Przecież jest jak przed tym kiedy zostaliśmy parą. Kłócimy się, wymieniamy obelgi, ale sobie ufamy. - Wyjaśnił Eddie.
- Gdybyśmy sobie ufali nie robiłbyś zadymy o byle co.- Stwierdziłam.
- Jestem cholernie zakochany. Nic na to nie poradzę.
- Co nie oznacza, że masz mnie ograniczać. - Odpowiedziałam.
- Przyszedłem cię przeprosić ale zobaczyłem to co zobaczyłem... Czemu jesteś oschła? - Dopytywał. Dlaczego nie może mi dać świętego spokoju?!
Zignorowałam jego pytanie. - To był przypadek!
- Już wiem. Przecież ci wierzę. To jak, odpowiesz? Dlaczego się tak zachowujesz?
- Nie wiem... Po prostu.
-
I jesteś na sto procent pewna że nie ma powodu twojego zachowania? Masz
złamane serce? Czy może Austin ma zostać pobity? To jego wina? - No i po jaką cholerę on zadawał mi tyle pytań?!
- Przestań się tak zachowywać! Zostaw Austina w spokoju! On nie ma z tym nic wspólnego! - Wydarłam się.
Nie
miałam ochoty dłużej z nim rozmawiać, więc poszłam do swojego pokoju.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać nad tymi pierdołami o
których ględził Eddie.
Nagle usłyszałam jak drzwi się zamykają. Ktoś wszedł do pokoju.
Odwróciłam głowę od niechcenia myśląc, że to Eddie, ale na szczęście to
była Joy.
- Byłam z Austinem pod prysznicem.
- Gdzie byłaś?! - Wrzasnęła.
- Byłam z Austinem pod prysznicem. - Powtórzyłam.
- Doszło do czegoś? - Zapytała.
- Nie.
- Co za strata wody. - Mruknęła siadając obok mnie.
- Cicho... Eddie nas widział! Chciał ze mną pogadać i wszedł do łazienki! Przeprosić zamierzał... Potem mi striptiz proponował ten palant!
- Nie zgodziłaś się? - Zapytała.
- Yyy... Udawałam, że się zgadzam. Potem sobie poszłam. - Wyjaśniłam. - Chciał ten striptiz, bo ja nie...
- Bo widziałaś Austina nago, a jego nie?
- Skąd wiesz? - Spytałam.
- Trochę słyszałam... - Przyznała.
- Ty też? - Zignorowałam jej słowa. Co z tego?! Jest moją przyjaciółką. Ja jej wybaczam jak podsłuchuje moje rozmowy, bo i tak bm jej powiedziała.
- Tak wrzeszczeliście ze było was słychać aż na dole. - Odparła.
- Czyli nie podsłuchujesz?
- Nie.
- Kocham cię, Joy. Wiesz? Rozumiesz mnie jak nikt inny. - Powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- Zebrało ci się na sentymenty Patty. - Westchnęła rozczulona. - Jeszcze idź się tylko pogódź z Eddiem.
-
Nie! Zdenerwował mnie palant jeden. I on uwierzył że ja chcę zobaczyć
jego striptiz... Leszcz! Palant! Idiota! Łasica! Debil! Wariat! Menda
społeczna! - Wyzywałam go.
- I tak go kochasz. - Stwierdziła Joy.
- No właśnie nie wiem. - Odparłam. - Już raczej nie będziemy razem. To koniec.
- Nie wiesz czy go kochasz? - Zdziwiła się. - A jeszcze rano byliście taką piękną parą.
- Może to tylko zwykłe zauroczenie? Nie wiem, Joy. Nigdy wcześniej nie byłam zakochana. - Wyznałam. Wiedziała o tym, ale i tak to powiedziałam.
- Nie wierzę w to.
- To lepiej uwierz. Już nie będziemy razem.
- Nie mów czegoś, czego nie możesz dotrzymać. Jestem pewna, że za sobą zatęsknicie. - Powiedziała moja przyjaciółka.
- A ja nie. Czułe słówka "Kocham cię" to nie wszystko. - Odparłam.
- Ja już was pogodzę. - Oświadczyła wstając. - Jeszcze nie wiem
jak, ale coś wymyślę. Nie martw się. - Dodała i wyszła z pokoju.
Wcale tego nie chcę! Eddie nie chce ze mną być, to nie. Ja się nie będę nad sobą użalać. Miałam dosyć wszystkiego. Szczerze to miałam ochotę popłakać. Nie
wiedząc co robię włączyłam swoją MP3 na najsmętniejsze piosenki jakie
kiedykolwiek słyszałam. Nawet nie wiem, dlaczego. Nie
wiem ile tak siedziałam słuchając tego. Były to piosenki o zerwaniach.
Łzy kapały mi od kilku godzin. Zdałam sonie sprawę, że nie okłamałam
Eddiego. Naprawdę go kocham. Joy ma racje i on ma racje. Nie da się
odkochać z dnia na dzień. Wstałam z łóżka i podeszłam do swojej szafki.
Wyciągnęłam z niej album ze zdjęciami i tabletki nasenne. Pomagały mi
zasnąć, kiedy miałam jakiś problem. Usiadłam na podłodze i zaczęłam
oglądać zdjęcia. Tabletki leżały obok. Wracały mi wspomnienia z przed
tych kilku miesięcy. Nagle zatrzymałam się na zdjęciu mojego chłopaka.
Poprawka, mojego byłego chłopaka. Położyłam zdjęcie obok tabletek, po
czym zamknęłam album i rzuciłam w nim w kąt pokoju. Wzięłam zdjęcie do ręki. Patrząc na nie czułam pustkę w sercu. Nie
wiedziałam dlaczego próbowałam się oszukiwać. Jednak przecież to on ze
mną zerwał ,co znaczyło ,że coś jest nie tak. Może i mówił ,że mnie
kocha ,ale po dzisiejszej akcji już w to nie wierzyłam. Ale co mogłam
zrobić ,żeby ulżyć swojemu cierpieniu ,które dusiłam z środku?
Spojrzałam na pudełeczko tabletek. Od razu wiedziałam co powinnam
zrobić... Skończyć ze sobą.
Otworzyłam
pudełeczko i wysypałam całą zawartość na rękę. Obok na szafce stała
mała woda mineralna. Odkręciłam nakrętkę i bez wahania wsadziłam
wszystkie tabletki do ust. Popiłam je wodą. Chciałam żeby bardziej
bolało, więc wstałam. Ulżyło mi. Od razu lepiej się poczułam. Zrobiło mi się
ciemno przed oczami i poczułam jak upadam.
C.D.N.
Kolejny rozdział, który pisałam z Patricią Miller. Kazała się nazywać Master Heartbreaker xD. Następny rozdział jak będzie 10 komków xD
Patricia Williamson - Miller
|
|
Yeah!!! Master Heartbreaker ; D xd
OdpowiedzUsuńwow wow świetny rozdział nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńciekawe co się stanie patrici ????
Fajny !!! Czekam na next !!!!
OdpowiedzUsuńPolecam
Usuńhttp://sylwka31-tda.blogspot.com/
http://sylwka31-opowiadania.blogspot.com/
Rozdział genialny nie rozpisze się bo jestem na fonie xD czeka na nex :***
OdpowiedzUsuńDobra przepisuję to po raz trzeci (wcześnie nie chciało mi się opublikować ŻAL:P)
UsuńPo pierwsze: Waattt ?? (wiem ,że źle xD) CZEMU MOJE PEDDIE ZERWAŁO ?!!!
GRRR
Po drugie: Polubiłam tego Austina , nie wiem czemu .Pojawił się i tak jakoś go polubiłam . Tylko mam nadzieję ,że on i Pat nigdy
Chodź w sumie to by było zabawne .
Jednak rób co chcesz to twój blog a ja ci tu tylko piszę głupie komentarze.
Tak wgl . sorry za komentarz ,ale jestem pod wpływem ,,Misi Haribo'' xD
No to czekam na rozdział (dużo weeeny) i ,żeby było coś o Austinie :***
Pozdrawiammm :D
Magda Po prostu :))
Zarąbist ten tozdział ale ja to cię normalnie zabije za to że zniszczyłaś mi moje Peddie!!!
OdpowiedzUsuńNie tylko ja xD Master Heartbreaker też
UsuńTsak ,to ja byłam Edziem i to ja po niej jechałam xD
Usuńsuper<3
OdpowiedzUsuńgenialny czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam na następny
OdpowiedzUsuńzajebiste ale szybkie
OdpowiedzUsuńSuper !!!! Czekam na next !!!!!
OdpowiedzUsuńFajny
OdpowiedzUsuń