Zakaz kopiowania!

czwartek, 31 października 2013

Rozdział 5

    Hej! Bardzo przepraszam, że nic nie dodałam od tygodnia, ale mam szkołę i mało czasu wolnego. A jak już go mam to nie mam weny na następny rozdział. Ale moja wena wróciła z koncertu Justina Biebera i jest okey... Już was nie zanudzam, oto rozdział:

Patricia:
Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Była 6:30, ale czułam się wyspana. Uśmiechnęłam się na myśl, że wieczorem idę do kina z Eddiem, to wspaniały przyjaciel. Na szczęście Sibuna ma na razie wolne od zagadek. Nie musimy nic szukać, bo coś tam już wiemy o tym głupim berle Anubisa. Nina stwierdziła, że na razie stopujemy z zagadkami i musimy przygotować Eddiego do rozmowy o Osyrionie. Nie miałam co robić, więc zaczęłam słuchać muzyki. Straciłam poczucie czasu, bo kiedy spojrzałam na zegarek była 10:00. Wow, na długo oderwałam się od rzeczywistości. To Sick Puppies tak na mnie działa, nic na to nie poradzę. Na szczęście dzisiaj jest sobota, więc nie idziemy do szkoły. Miałam już dość siedzenia sama w pokoju, nawet nie zauważyłam kiedy Mara i Joy wyszły. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Ubrałam się, pomalowałam i zrobiłam inne poranne czynności. Kiedy zeszłam na dół zastałam cały hol udekorowany w stylu Halloween. Na śmierć zapomniałam, że to dzisiaj. Pewnie dlatego kiedy spytałam Eddiego czemu idziemy na horror, a nie na na przykład komedie zaczął się śmiać. Ale i tak kocham horrory. W salonie też wisiały sztuczne pająki, pajęczyny i były porozkładane wszędzie dynie z okropnymi gębami. Nikogo nigdzie nie było więc zrobiłam sobie śniadanie i włączyłam telewizor. Nagle do pokoju weszła moja Best Friend Forever, Joy.
-Za co się przebierzesz na dzisiejszą imprezę Halloweenową?-zapytała.
-Co? Jaka impreza?! Nie idę, po pierwsze zapomniałam i nie mam stroju. Po drugie to dziecinne takie łażenie od domu do domu i zbieranie cukierków, jesteśmy na to za starzy. Po trzecie umówiłam się z Eddiem do kina wieczorem.
-Uuuuu... Ty i Eddie? Dlaczego ja nic nie wiem?! Jestem twoją przyjaciółką!
-Nie chodzę z Eddiem, to przyjacielski wypad do kina. A na Halloween i tak bym nie chodziła po cukierki.
-Po cukierki? Nie! To tylko impreza nie musisz się nawet przebierać Patricio. Do internatu i tak nikt nie przyjdzie po cukierki. Posiedzimy, potańczymy... będzie super. Musisz przyjść!
-No okey, ale co powiem Eddiemu?. Nie chcę go wystawić!-odpowiedziałam.
Joy uśmiechnęła się. Spojrzałam na nią wyrzutem.
-Ej! No co? Tak się mówi! O co ci chodzi?
-O nic... jasne... tak się tylko mówi...-doprowadzała mnie do szału, ale starałam się tego nie okazywać.
-Kto to organizuje?-spytałam.
-Ja i Amber.
-Mogłam się domyślić. Amber kocha imprezy, ale ty też bardzo lubisz je urządzać. Victor się zgodził?
-O dziwo tak.-odpowiedziała mi z uśmiechem na twarzy moja przyjaciółka.
-Okey, a pomóc wam w czymś?
-Chce ci się?-zapytała Joy.
-Nie mam co robić... To jak?
-Na razie nie. Trudy robi przekąski, a dekoracje są już gotowe.-wyjaśniła mi moja przyjaciółka.
-Okey. Ale jeśli mam przyjść to tylko na chwilę nie chcę wystawić Eddiego. Zamówił już bilety.-powiedziałam.
-Eddie się nie obrazi, bo też tam idzie. Wyjdziecie sobie do tego kina, ale przyjdziecie na chwilę na imprezę. Wiem nawet za co Eddie się przebierze...-odpowiedziała mi Joy.
-Nie gadaj! Za co?!-nie lubię imprez, ale Halloween jest wyjątkiem. Byłam bardzo ciekawa za co przebierze się mój przyjaciel.
Joy się zaśmiała. Gdyby nie była moją przyjaciółką wylałabym coś na nią. Chociaż Amber też oberwała... 
-Nie powiem ci Patricio!
-Jesteś moją przyjaciółką?! Powiedz mi, proooszęęęęę...
-Tak, jestem twoją przyjaciółką, ale jestem też przyjaciółką Eddiego, a on mnie poprosił, żeby ci nie mówić. Taka niespodzianka.
-Małpa-powiedziałam.-Ale okey, jeśli niespodzianka to niespodzianka. Chociaż kto jak kto, ale ty powinnaś wiedzieć, że ich nienawidzę!
-Nie bądź na mnie zła.
-Przecież nie jestem.
Uśmiechnęłam się. Pomyślałam, że w sumie fajnie byłoby się przebrać.
-Jak myślisz, zdążę sobie przygotować przebranie.-spytałam.
-Nie bardzo... ale na szybko przebierz się za Gotkę.
-Nieeee... albo dobra. W sumie to nie muszę się przebierać, bo mam podobny styl. Założę tylko gotycką biżuterię. Ubiorę czarne rurki i czarną koszulkę z czaszką. Do włosów wplotę pasemka i jest Gotka... Dzięki Joy.
-Spoko nie ma za co.
Przez całe popołudnie wszystkie dziewczyny siedziały w pokoju Niny i Amber, robiłyśmy sobie stylizację Halloweenową. Ja byłam przebrana za Gotkę, Amber za wampirzycę, Nina za ducha, Mara za mumię, a Joy za wiedźmę. Bardzo mnie ciekawi za co przebrali się chłopcy. Po kilku godzinach wszystkie byłyśmy w pełni gotowe. Kiedy zeszłyśmy na dół nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom. Chłopaki z Anubisa to jednak się znają  na charakteryzacji Halloweenowej. Eddie był wampirem i wyglądał BOMBOWO. Jak Edward Cullen ze Zmierzchu, miał postawione włosy i złociste soczewki na oczach. Nawet ubrał się podobnie. Alfie jak pewnie każdy by się domyślił był przebrany za kosmitę. Jerome za wilkołaka. Fabian był kosiarzem. Największe wrażenie zrobił oczywiście na Ninie. Dla mnie najlepiej wyglądał Eddie, choć nie jestem fanką Zmierzchu, ale tyle razy oglądałam to z Joy, ona kocha Pattinsona...
-Wow-powiedzieliśmy wszyscy jednocześnie i chłopcy i dziewczyny.
-Jak świetnie widzicie potrafimy się ucharakteryzować na Halloween.-powiedział Eddie.
-Wyglądasz jak Edward.-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Bardzo śmieszne hahaha - przedrzeźniał mnie.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Nagle do holu weszła Trudy. Ona też postanowiła się przebrać. Była zombie, dlatego wszyscy zdziwiliśmy się na ten widok. Kiedy impreza się zaczęła wszyscy zaczęli tańczyć. Zatańczyłam z Eddiem trzy razy, w tym jednego wolnego. Dobrze widziałam jak Amber się uśmiecha i mnie to denerwowało. Nie potrzebuję jej pomocy! Sama sobie świetnie poradzę. Jestem z nim szczera, bo jest moim przyjacielem. Wkrótce mu powiem, co do niego czuję. Jestem już pewna, że się w nim zakochałam... Po dwóch godzinach imprezy ja i Eddie wyszliśmy z domu Anubisa i poszliśmy do kina. Oczywiście zmieniliśmy wcześniej ubrania. Kiedy dotarliśmy na miejsce Eddie poszedł odebrać zamówione bilety, a ja kupić popcorn i coca cole. Nawet nie wiedziałam na jaki film idziemy, bo Eddie uparty cham nie chciał mi powiedzieć. Zaufałam mu, bo wiedziałam, że ma świetny gust. Po chwili mój przyjaciel podszedł do mnie i wręczył mi bilet.
-"Obecność", oparty na faktach. Nie za straszne dla ciebie?-spytałam przez śmiech.
-To ty będziesz mnie tulić ze strachu.
Zaśmiałam się. Weszliśmy na salę nr.2, był to film w 3D. Rzadko boję się horrorów, ale ten faktycznie był straszny. Momentami się bałam, ale starałam się tego nie okazywać. Chyba nie bardzo mi to wychodziło, bo kiedy "czarownica", jako duch wpadła do pokoju i zaczęła wyć i opętała biedną Carolyn Perron naprawdę się przeraziłam. Wtuliłam się w Eddiego i złapałam go za rękę, a on  się cicho zaśmiał. Pogadałabym sobie z nim na temat zakazu wyśmiewania mnie, ale po pierwsze nie chciało mi się, a po drugie nie umiem być zła na niego. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Może to, dlatego że mi się podoba? Kiedy film się skończył wyszliśmy z sali.
-Świetny horror.-stwierdził blondyn.
-Był the best, w pełni się z tobą zgadzam.-odpowiedziałam.-Tylko raz się bałam...
-Ale kiedy złapałaś mnie za rękę, już jej nie puściłaś do końca filmu Patricio...
Nie mogę go okłamywać. Wszystko mu powiem. Powiem mu, że mi się podoba i bardzo go lubię. Ale nie teraz, odczekam jakiś czas...
-Może po prostu byłam leniwa i nie chciało mi się jej zabrać?
Uśmiechnął się.
-Musimy to powtórzyć. Gdzie pójdziemy? Do wesołego miasteczka, czy na aquaparku?-zapytał.
-Nie... głupio mi to przyznać, ale ja nie umiem pływać...-wyjaśniłam.
-To nic, naprawdę nie masz się czego wstydzić. Każdy kiedyś nie umiał pływać. Tego się trzeba nauczyć. Mogę ci dawać prywatne lekcje, jeśli chcesz. Oczywiście darmowe, bo jesteś moją przyjaciółką.
Uśmiechnęłam się.
-Okey, jasne. Dlaczego by nie? Z chęcią się nauczę. Dzięki.
-To kiedy zaczynamy?-zapytał Eddie.
-Kiedy masz czas?
-Może być dwa razy w tygodniu? Na przykład we wtorki i czwartki?-spytał blondyn.
-Jasne.-zgodziłam się.
Kiedy wróciliśmy do domu impreza już była zakończona. Dekoracje ktoś już pozdejmował. 
-Dziękuję za miły wieczór.-powiedziałam.
-Ja również.-odpowiedział wysoki, przystojny blondyn.
Przytuliłam go, odwzajemnił uścisk. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Eddie pocałował mnie w policzek na pożegnanie. Pech chciał, że akurat Victor schodził po schodach, żeby upuścić szpilkę i to zobaczył.
-Hol to nie jest miejsce do publicznego okazywania uczuć panie Miller. Wynocha!-wrzeszczał stary gbur. Chciało mi się śmiać, z trudem się powstrzymałam.
Poszliśmy do swoich pokoi.
-Właśnie wybiła dziesiąta! Macie dokładnie 5 minut, a potem chce usłyszeć jak upada ta... szpilka.-jak co dzień Victor wypowiedział swój słynny tekst.
Poszłam się przebrać, a potem położyłam się spać. Moje przyjaciółki, Mara i Joy już spały.

C.D.N.

    Wow. Wyszedł bardzo długi. Jest taki związany z dzisiejszym świętem. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Komentujcie.

Patricia Williamson - Miller

sobota, 26 października 2013

Rozdział 4

Patricia:
Minęły dwa tygodnie. Przez ten czas ja i Eddie zbliżyliśmy się do siebie. Stwierdziłam, że wcale nie jest taki zły i można z nim pogadać. Mamy takie same charaktery, dlatego dobrze nam się ze sobą rozmawia. Dzisiaj umówiliśmy się na przyjacielskie wyjście do kina jutro wieczorem. Nie ukrywam, że bardzo się ucieszyłam, gdy mi to zaproponował. On coraz bardziej mi się podoba. W sprawach Sibuny jest wszystko tak jak było. W necie nie było nic na temat berła Anubisa, więc teraz przeszukujemy gabinet Frobishera. Jeszcze nic nie znaleźliśmy. Dzisiaj znowu tam schodzimy, będziemy dalej szukać informacji i wskazówek. Do naszego spotkania zostało mi pół godziny, jest 23:30. Dlaczego zawsze spotkania Sibuny są o północy?! Ale i tak nie poszłam spać, bo potem bym nie wstała. Leżę w swoim łóżku i słucham muzyki. Joy i Mara już zasnęły. Gdy nadeszła pora spotkania naszego klubu wyszłam z pokoju i zeszłam do piwnicy. Wszyscy już na mnie czekali. Nina wpisała datę, która otwiera tajny gabinet i weszliśmy do środka. Znaleźliśmy jakąś starą książkę, na okładce był Anubis. Fabian przeczytał spis treści i znalazł coś o tym berle.
-Berło Anubisa to symbol władzy boga Anubisa. Jego szpic przedstawia głowę szakala. Istnieje mitologiczna opowieść, w której jest napisane, że Anubis oddał swoje berło Amneris w ramach przeprosin za jego wściekłość i rozbicie kielicha Ankh, kiedy kapłanka schowała skarb w grobowcu Tutenchamona. Gdy dostała berło bogini Izyda wściekła się na Anubisa, że to nie ona dostała berło, a kapłanka Amneris. Rozpętała się wojna bogini z kapłanką, kiedy Amneris odkryła jaką moc skrywa berło pokonała Izydę, bogini została trafiona piorunem, ale przeżyła. Izyda zrozumiała, że nie pokona Amneris, ale obiecała sobie, że pewnego dnia znajdzie berło i zawładnie światem. Kapłanka ocaliła świat przed wściekła Izydą. Ozyrys i Anubis byli jej wdzięczni, dlatego Ozyrys obiecał jej spełnić jedno życzenie. Amneris była pierwszą Wybraną, dlatego poprosiła Ozyrysa o osobę, która będzie ją chroniła przed złem. Ozyrys jak obiecał tak zrobił i spełnił jej życzenie, a mężczyznę który miał ją chronić nazwał Osyrionem, był to jego protegowany. Od tamtej pory każda Wybrana ma swojego Osyriona. Chroni on ją przed złem samą obecnością.-przeczytał Fabian.
-Wow-powiedzieliśmy wszyscy na raz.
-Jest coś jeszcze -powiedział Fabian.-To pamiętnik Frobishera. Pisze tu, że skarb jest ukryty w tunelach pod domem Anubisa. Korytarzy jest 4. Najpierw trzeba iść i rozwiązywać niebezpieczne zadania. Potem trzeba się rozdzielić do pozostałych trzech. Do każdego wchodzą dwie osoby. Do pierwszego dwie najmądrzejsze. Do drugiego dwie o takich samych charakterach. Do trzeciego dwie, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Będą tam musiały wybrać przedmiot, który jest potrzebny żeby iść dalej. Na końcu trzeba położyć przedmioty na specjalnym postumencie, a wtedy ukaże się berło Anubisa -dodał Fabian.
-Dwie najmądrzejsze... ja i Fabian, dwie co nie mają  pozornie ze sobą nic wspólnego... Amber i Alfie... a podobne charaktery... Patricia i Eddie. Ale Eddie nie jest w Sibunie. Chyba, że... jest Osyrionem.-powiedziała Nina.
Wszyscy popatrzyli na nią ze zdziwieniem.
-W tym pamiętniku pisze, że Osyriona można poznać po tym, że pochodzi z tego kraju co Wybrana, mówi w tym samym języku co ona i ma charakter jak ktoś z bliskich przyjaciół Wybranej... Wszystko się zgadza. To Eddie... - powiedziała Nina.
Nie mogliśmy w to uwierzyć. Kiedy się opanowaliśmy poszliśmy do swoich pokoi się położyć. Do tych trzech korytarzy mają wejść dwie pary, Nina i Fabian oraz Amber i Alfie. Co ze mną i Eddiem? Czy będziemy wtedy razem?

C.D.N.

Chyba trochę krótki wyszedł, a wydawało mi się że jest dłuższy... Komentujcie.  

Patricia Williamson - Miller

piątek, 25 października 2013

Przepraszam

Przepraszam, wiem że rozdział miał być dzisiaj ale z pewnych powodów będzie jutro po południu.

Patricia Williamson - Miller

środa, 23 października 2013

Rozdział 3

Następny rozdział. Jest trochę Peddie...

Narrator:
Sen Patricii:
Patricia leży w szpitalu, na krześle przy jej łóżku siedzi Eddie.
-Jak się czujesz?-pyta dziewczyny.
-A jak mam się czuć? Nie wiem kim jesteś! Nic nie pamiętam!-Patricię denerwuje pytanie i krzyczy na Eddiego.
-Przepraszam kochanie. Obiecuję, że już o nic nie zapytam.-mówi Eddie.
-Wiesz, że nic nie pamiętam. Skąd mogę mieć pewność, że naprawdę jesteś moim chłopakiem?
-Po pierwsze, po co miałbym udawać? Po drugie mogę ci to udowodnić.-wyjaśnia blondyn.
-Jak?
Eddie uśmiecha się i całuje Patricię w usta.
Patricia:
Rzeczywistość:
Co za dziwny sen! Śniło mi się to tej nocy cztery razy. Za każdym razem kiedy Eddie mnie pocałował się budziłam. Podobno jak się często o czymś śni to się spełnia... Ale to nieprawda! Ja go nawet nie lubię!
Mega mnie denerwuje! Ale jest taki przystojny... Stop! Nie wolno mi o nim myśleć... Co do amnezji, to nie wiem co mam o tym myśleć. Czy naprawdę zapomnę o wszystkim? Spojrzałam na zegarek, była 7:30. Za pół godziny śniadanie, a za godzinę zaczynają się lekcje. Postanowiłam iść się ubrać. Mara i Joy jeszcze spały i nie chciałam ich budzić, dlatego starałam się nie wydawać żadnych dźwięków. Wiedziałam, że moje przyjaciółki mają lekki sen. Był piątek, dlatego założyłam znienawidzony przez uczniów mundurek szkolny, wykonałam poranne czynności i zrobiłam sobie make-up. Kiedy spojrzałam na zegarek była 7:50. Jeszcze 10 minut do śniadania... Postanowiłam, że pomogę Trudy nakryć do stołu. Weszłam do kuchni, ale nikogo nie zastałam. Śniadanie było już przygotowane i leżało na stole w jadalni. Nie miałam pojęcia gdzie jest Trudy, ale jeśli jej nie ma to mogłabym sobie coś pooglądać. Usiadłam na fotelu i włączyłam telewizor. Nic ciekawego nie leciało, same telenowele i wiadomości, więc go wyłączyłam. Zamyśliłam się i nawet nie zauważyłam, że wszyscy już przyszli.
-Patricio, dlaczego nie jesz? Siadaj do stołu, bo Alfie wszystko zje.-powiedziała Trudy.
-Hmm? O, już idę.-odpowiedziałam i usiadłam na swoim miejscu.-Trudy, gdzie byłaś przed śniadaniem? Nie było cię w kuchni, kiedy tu przyszłam.
-Byłam w pralni, robiłam pranie.-odpowiedziała mi opiekunka.
Nałożyłam na swój talerz dwa gofry z polewą czekoladową i nalałam sobie do szklanki soku pomarańczowego. Alfie zjadł już 5 gofrów. Czasami naprawdę go nie rozumiem. Ile można zjeść?! Amber cały czas o czymś gadała z Niną, a ona tylko potakiwała, widać było, że jej to za bardzo nie obchodzi. Pozostali siedzieli w ciszy.
-Co ci tak wesoło Amber? Wygrałaś konkurs miss nastolatek w internecie?-spytał kpiąco Jerome.
-Nie!-popatrzyła na chłopaka z wyrzutem.-Pan Sweet zgodził się na szkolny bal! Już wczoraj u niego byłam i błagałam tak długo, aż w końcu wyraził zgodę.
-Nie!-krzyknęłam.-Tylko nie bal! Nienawidzę balów!
-Oczywiście trzeba mieć parę.-dodała blondynka.
-Ja nie idę.-powiedziałam.
-Znajdę ci parę. Spokojnie Patricio!-ona jest mega denerwująca. Ja nie chcę tam iść i już! Pary też nie chcę! Podeszłam do Niny i zabrałam ze stołu dzbanek z wodą, który leżał obok niej. Oblałam nią Amber i uśmiechnęłam się.
-Aaaaaaa...-wydarła się.
Eddie się uśmiechnął.
-Przepraszam! Już nie krzywdź moich włosów, ani ubrań!... O już wiem kto będzie twoją parą! To Eddie!
-Co?!-krzyknęłam jednocześnie z Eddiem.
-Pasujecie do siebie. Macie takie same charaktery i gust. Będziecie tworzyć piękną Peddie!-powiedziała Amber. Miałam ochotę ją udusić!
Pe... Co?-zapytałam.
-To połączenie Patricia i Eddie. Tak wiem, jestem geniuszką. Połączyłam Fabinę! Popatrzcie jak świetnie im ze sobą jest.
-Amber!-krzyknęła Nina.
-Po moim trupie!-krzyknął Eddie.
-Ten raz się z tobą zgodzę. Prędzej przestanę słuchać Sick Puppies, niż zacznę chodzić z Eddiem!-powiedziałam zdenerwowana. Amber mi mega działa na nerwy.
-Słuchasz ich?-spytał Eddie.
-Tak, a co?
-Ja też! Są super!-wyjaśnił mi blondyn.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-Uuuuuuuu...-wszyscy obecni zaczęli się ekscytować, bo słuchamy takiej samej muzyki. Przecież nigdy nie będziemy razem!
-Widzicie, jeszcze was połączę w Peddie... chyba, że nie będzie trzeba.-powiedziała Amber i uśmiechnęła się.
-Ostatni raz powtarzam, my nigdy nie będziemy razem!-stopniowo podnosiłam głos.
Zamyśliłam się na chwilę, a co jeśli sen się sprawdzi? W sumie to Eddie nie jest taki zły, mega ciacho... Stop Patricio! Nie wolno ci się w nim zakochać!-skarciłam się w myślach. Nie chcę mieć teraz chłopaka, wolę odczekać jakiś czas jak się lepiej poznamy... I nie chcę mieć amnezji. Nie jestem egoistką, ale to straszne. Chyba naprawdę się w nim zakochuję... Z zamyślenia wyrwały mnie Joy i Mara.
-Idziesz z nami do szkoły?-zapytała Joy.
-Tak, już tylko pójdę po torbę.
Kiedy wróciłam poszłyśmy na lekcje.

C.D.N.

Patricia Williamson - Miller